Karty trójdzielne Montessori - co z nimi robić? Pomysły na zabawy
08 czerwca 2023

Zabawy badawcze z kolorową wodą i lodem

  Zabawy z wodą to jedna z ulubionych dziecięcych aktywności. Są one także doskonałym przykładem na to, jak można się czegoś nauczyć się i nawet się nie zorientować. Możliwości takich zabaw jest bardzo wiele i nie wymagają one dostępu do rzeki czy rodzinnej wycieczki nad morze (choć te niewątpliwie mają swoje plusy). Nieraz wystarczy kran i kilka rzeczy, które mamy pod ręką, a czasem warto zainwestować w ciekawe pomoce dydaktyczne (czyli materiały do pracy – przykład poniżej).

  W zabawach badawczych chodzi o poznawanie natury rzeczy i zjawisk. Poprzez obserwowanie, dociekanie i eksperymentowanie dzieci starają się zrozumieć m. in. jak coś działa i dlaczego właśnie tak? Żeby jednak dzieci mogły doświadczyć radości eksperymentowania, potrzebna jest gotowość dorosłego by im na nią pozwolić. Jak jej w danym momencie nie ma, często lepiej poczekać na bardziej sprzyjający moment, dla obopólnego dobra ;-). Jeśli jednak taka gotowość jest, to jako rodzic lub opiekun możesz:

     • podążać za naturalną ciekawością dziecka i kreować inspirujące sytuacje edukacyjne, np. widząc, że dziecko zafascynowało się śniegiem możecie zabrać trochę do domu i zrobić z nim kilka prostych doświadczeń (jeszcze do tego wrócę na blogu);

    • pełnić w zabawach rolę przewodnika, który kieruje procesem myślowym dziecka (np. wskazując na zależności przyczynowo-skutkowe): „O, spójrz, gdy wlałeś ocet woda też zmieniła kolor! Na taki sam czy inny? Masz pomysł, dlaczego tak?”;

     • zupełnie usunąć się w cień, podziwiając jak dziecko samo radzi sobie z rozwiązywaniem problemów :-). W tym artykule postaram się pokazać, jak to może wyglądać w praktyce.

 

  Zapraszam Cię na miniserial o domowych eksperymentach z wodą i lodem. Odcinek pilotażowy o tęczowych kropelkach już był – znajdziesz go TUTAJ. Dziś kolejne zabawy!

 


Ruszamy z naszym małym laboratorium!


  Zacznijmy jednak od zajrzenia za kulisy. A właściwie to do kuchni... To tam uwijam się, żeby zgromadzić w jednym miejscu wszystkie mniej i bardziej potrzebne rzeczy. Ale nie jak pszczółka... Te pracują zespołowo, a ja byłam wtedy w fazie Zosia Samosia. Cóż, też wciąż się uczę ;-). Dobrze, że chociaż jak zwykle wszystko jest pod ręką:

  • taca/ folia malarska (cokolwiek, byle nie biegać potem z mopem);
  • ręczniki papierowe i ewentualnie fartuszek (jeśli nie chcemy zachlapać ubrań);
  • duży słoik (u nas po zupie od niezastąpionych dziadków);
  • kilka małych słoików;
  • foremki do kostek lodu;
  • sok z czerwonej tudzież modrej kapusty (modry to tak naprawdę ciemnoniebieski, chodzi oczywiście o tą fioletową – o tym co, po co i jak czytaj dalej*);
  • ocet (zwykły, spirytusowy, ale może być też kwasek cytrynowy/ sok z cytryny);
 • soda oczyszczona (kupuję przez internet cały kilogram, wychodzi taniej i się nie marnuje, bo często przypalam garnki) lub mydło/ proszek do prania;
  • sól;
  • łyżeczki;
  • lejek;
  • zakraplacz/ pipeta (mamy taką fancy spiralną**);
  • pęseta/ nabierak pęsetowy/ szczypce;
  • filtry do kawy (takie co wcześniej pospadały na ziemię – trochę strach użyć, a szkoda wyrzucić; opcjonalnie);
  • trochę srebrnego brokatu (u nas to chyba musi być, u was nie musi);
  • czas niepodzielnej uwagi dla dziecka (pierwsza zabawa) i dobra kawa dla rodzica (druga).

*  Skąd ten sok? Prosta sprawa. Wystarczy wziąć czerwoną kapustę, odłożyć kilka liści, a z reszty zrobić surówkę (np. z włoskimi orzachami i jabłkiem, pycha!). Jak nie chcesz surówki, to nie wiem, oddaj sąsiadom. Odłożone liście pogotuj kilka minut, aż woda przybierze piękną, ciemną barwę (to sprawka antocyjanu, naturalnego barwnika). Poczekaj aż wywar przestygnie i przelej do słoika/ butelki. Taki sok można pić na zdrowie, ale jest to także domowy wskaźnik kwasowości (pH) roztworu. Możesz w nim zamoczyć pocięte na kawałki filtry do kawy. Jak wyschną, będziesz mieć papierki lakmusowe handmade. Fajnie, prawda? Wywar z czerwonej kapusty możesz trzymać w lodówce przez kilka dni, potem traci swoje właściwości „badawcze”, po prostu się psuje. Także jeśli planujesz barwić jajka na Wielkanoc, a akurat jest lato, to za długo niestety.


** Do naszych zabaw wykorzystaliśmy zestaw Helping Hands producenta pomocy Learning Resources (dostępnych w Polsce), w którego skład wchodzą: spiralna pipeta, szczypce-krokodylki, pęsetowy nabierak (takie szczypce-kulki) oraz nożyczki ze zbiorniczkiem. Drogi, ale „fajowy”, jakby powiedział mój Synek. Można jednak użyć zwykłego zakraplacza i zwyczajnej pęsety i też będzie dobrze.

 

Składniki są, to teraz czas na przepis na udaną zabawę…
 


Odcinek pierwszy: „Bum! Czyli kolorowa i wybuchowa woda”


  Zgodnie z dewizą Alfreda Hitchcocka: „Najpierw trzęsienie ziemi, potem napięcie rośnie”, zaczęliśmy od… wulkanu! Eksperyment dobrze znany w świecie chemików, kreatywnych mam i zaangażowanych nauczycielek, ale dla małych dzieci kuriozum, które chyba nigdy się nie znudzi. No to czas zrobić domowe laboratorium i zacząć eksperyment!

  U nas sprawdziła się przykrywka od dużego, plastikowego pudła. Trzeba sobie jakoś w życiu radzić. Postawiłam przed Iskierką: puste słoiki, butelkę z ciemnofioletowym sokiem (wywarem) z kapusty, ocet i sodę oraz położyłam łyżeczki, pipetę i lejek.

  Najpierw przyglądałyśmy się butelce z sokiem, próbując opisać jego barwę. Iskierka wlała go do dwóch słoiczków. Można próbować przelewać i mieszać prawą oraz lewą ręką. Następnie zastanawiałyśmy się, co się stanie, jak dolejemy do niego kwaśny ocet. Sprawdziłyśmy – woda zmieniła barwę na niebieski.

  Czas na tajemniczy biały proszek. Soda o zasadowym odczynie wsypana do drugiego słoiczka dała nam piękny różowo-czerwony odcień (uwierz proszę na słowo, nie zdążyłam zrobić zdjęcia, tak nas pochłonęła ta zabawa!).

  Na koniec postanowiłyśmy połączyć oba rozwory. Najpierw Iskierka nabrała trochę jednego roztworu pipetą i wypuściła do drugiego. Zabuzowało! Potem połączyła oba roztwory w  największym słoiku. Powstałą oczywiście wybuchowa mieszanka. Istne „szuuuuuu!”. Ocet o kwaśnym odczynie i soda o zasadowym ostro się pieniły i wylewały ze słoika. Taki domowy wulkan!

  Swoją drogą, ciekawe, że soda z octem kłócą się zawzięcie, ale z ich połączenia może też powstać coś dobrego. Np. chleb sodowy na maślance albo racuchy z jabłkami, mmm….

  Dla nas to był dobry moment na to, żeby porozmawiać o tym, co się z czym nie lubi. O ile ogórek i pomidor to nie najlepsze, ale nieszkodliwe połączenie, to ogień i benzyna to zdecydowanie wybuchowa mieszanka i lepiej trzymać je z daleka od siebie.

Gdy piana opadła, porównywałyśmy sobie jeszcze roztwory (kolor i zapach). Potem przelałyśmy je do foremki na kostki lodu w taki sposób, żeby utworzyć gradient. Dosypałyśmy odrobinę srebrnego brokatu i włożyłyśmy do zamrażalnika.

 

Zabawy badawcze z kolorową wodą. Domowy eksperyment 

 


Odcinek drugi: „Rozpracowujemy kolorowy lód”


  Innego dnia ponownie rozłożyłam nasze małe laboratorium składające się z: tacy, słoiczków, lejka, pipet, pęset i łyżeczek. Tym razem przygotowałam także pojemniczek z solą, słoiczek z wodą oraz wyciągnęłam z zamrażalnika foremkę z kolorowym lodem. Połyskujący brokatem wyglądał jak rozgwieżdżone niebo lub morska otchłań… Ustawiłam to wszystko przed Iskierką i usiadłam sobie w fotelu z kawką ;-).

  Iskierka sama z entuzjazmem zabrała się do pracy. Ćwiczyła sprawność dłoni, w tym chwyt pęsetowy, próbując wyciągnąć i przełożyć kostki lodu (brrr, zimne!). Nabierała też wodę pipetą i polewała nią lód. Dobrze rozwinięta tzw. mała motoryka (ang. fine motor skills) generalnie przydaje się w życiu, nie tylko w szkole przy nauce pisania. Odkryła, że jak posypie się go solą, łatwiej się rozpuszcza (to dobry punkt wyjścia do rozmowy o tym, czemu zimą posypujemy solą chodniki).

  Gdy woda wróciła ze stałego do płynnego stanu skupienia, przelewała ją ze słoika do słoika oraz mieszała łyżeczkami (gdzieś tam od niechcenia zapytałam, czy nie ma ochoty pomieszać raz w prawą, raz w lewą stronę, raz prawą, raz lewą ręką). Na tacy był ręcznik papierowy. Iskierka wymyśliła, że jak zamoczy palce w kolorowej wodzie, może „malować” nimi na papierze robiąc mini stempelki.

  Na koniec Iskierka posprzątała swoje miejsce pracy - wycisnęła ręcznik papierowy z nadmiaru wody i wytarła tacę do sucha. Kto był bardziej dumny - ja czy ona, nie wiem :-). Ot taka prosta zabawa badawcza, która wspiera samodzielność i logiczne myślenie, a brudzi tylko trochę. A ile w niej było ciekawości, cierpliwości i satysfakcji! W końcu można poczuć się jak prawdziwy/a badacz(ka).

Ciąg dalszy (z pewnością) nastąpi...

 

 Zabawy badawcze z kolorowym lodem. Domowy eksperyment

 

  A jeśli nie masz akurat lodu z soku z kapusty na stanie, nic nie szkodzi. Weź małe foremki (u mnie silikonowe do muffinków), włóż tam małe figurki zwierząt, np. dinozaurów, zalej wodą z odrobiną barwnika spożywczego lub bez, zamroź. Następnego dnia masz pomysł na zabawę z cyklu: „rescue team” – dzieci próbują uwolnić zwierzaki z lodowej skorupy przy użyciu wody, soli i różnych narzędzi (np. młotka, piły). Świetna opcja na zabawy w ogrodzie/ balkonie w upalny dzień!

 

Znasz takie zabawy? Lubisz? Omijasz z daleka? Masz swoją sprawdzoną wersję? Podziel się w komentarzu :-)

 

© „Bocianie Gniazdo. Relacja i edukacja”

Bocianie Gniazdo. Relacja i Edukacja

 
pedagog Malwina Kałużyńska bocianie gniazdo relacja i edukacja blog

OCIANIE

   NIAZDO

    relacja i edukacja

Malwina Kałużyńska pedagog bocianie gniazdo relacja i edukacja blog
Malwina Kałużyńska pedagog bocianie gniazdo relacja i edukacja blog

© 2022-2024 Malwina Kałużyńska

Malwina Kałużyńska bocianie gniazdo relacja i edukacja

Tylko Miłość jest ważna, reszta to kartki z kalendarza.

Spotkajmy się też tam:

Malwina Kałużyńska pedagog bocianie gniazdo relacja i edukacja blog