Relacja z domowej metody projektu_Króliki i zające na wiosennej łące_Bocianie Gniazdo Blog_Malwina Kałużyńska
25 kwietnia 2022

Poszukiwacze skarbu, czyli o domowej (nieidealnej) metodzie projektu

  Nie jestem metodykiem i nie za bardzo lubię iść po śladzie (np. jak tylko mogę nie czytam instrukcji, tylko poruszam się intuicyjnie), ale świadomość, że są pewne przemyślane i sprawdzone schematy działania jest dla mnie otwierająca i jeśli coś uznaję za wartościowe, inspiruję się tym. Tym razem wzięłam się za metodę projektu – dobrze znaną nauczycielom, dla których ważne jest wspieranie procesu uczenia się dzieci, ich umiejętność stawiania pytań i samodzielność w szukaniu odpowiedzi i rozwiązywaniu problemów. Na nasze domowe potrzeby uprościłam tę metodę, zachowując jednak jej istotę. W tym poście staram się pokazać, jak można ją przeprowadzić w sprzyjających warunkach w domu (zakładając, że i Ty i dzieci jesteście na to gotowi). Jak wyszło u mnie? Nieperfekcyjnie :-) Ale spróbowałam i pewnie jeszcze spróbujemy. No to zaczynamy relację!

 


Jakoś trzeba zacząć, choć może niekoniecznie od końca


    U nas właściwie zaczęło się od końca, czyli od szycia zająca vel. króliczka, bo chciałam zrobić mu wcześniej zdjęcie (ech to instagramowo-fejsbukowe życie na pokaz ;-)). Usiadłyśmy wieczorem z Iskierką mając przed sobą: starą, dziurawą skarpetkę Taty, watę, marker, ulubione ruchome oczka oraz igłę z nitką. Pomysł na pracę zmieniał się w trakcie, np. po wypchaniu przez Córę skarpetki watą stwierdziłyśmy, że królik nie stoi (gdyby był z ryżem, to pewnie by stał, ale ja nie lubię marnować jedzenia), więc wyciągnęłyśmy watę, wpakowałyśmy na dno kartonowe kółko i z powrotem włożyłyśmy watę. Potem zrobiłyśmy mu talię i zszyłam uszy (wciąż zbieram się, żeby pozwolić Iskierce uszyć coś naprawdę, a nie plastikową igłą, but not yet, not yet…). Gdy przyszedł czas na zrobienie mu pyszczka, zadrżałam w środku. Jak tu dać 4,5-latce marker permanentny i pozwolić jej narysować uśmiech na pół głowy vel. banan na jej własnym króliczku..? Moja strategia kontroli krzyczała: „Stop! Chcę to zrobić po mojemu!”. Z kolei zapędy Córeczki do nieokiełznanej ekspresji twórczej (zresztą nieraz przeze mnie podsycane, ale nie wtedy) krzyczą: „Daj mi ten marker, to moja praca!”. No i mamy konflikt… No dobra, to niech będzie kompromis. Pokażę Ci mniej więcej jak zrobić i gdzie przykleić nosek i sama narysujesz wąsy i pyszczek, a ja będę trzymać królika, żeby w razie czego szybko go „uratować”. Ech, przypomina mi się piosenka, którą śpiewałam w gimnazjum: „Pełny luz, kochana mamo (…) sama wiem, najlepiej wszystko wiem” - nie przepadałam za nią, a teraz odwróciła się przeciwko mnie ;-). Ale mamy skończonego królika tudzież zająca. Dopiero sporo później zorientowałam się, że zapomniałyśmy o ogonie i dokleiłam mu kawałek waty. Gdybyśmy zaczęły od studiowania literatury przedmiotu lub zwierząt w ich naturalnym środowisku, pewnie wpadłybyśmy na to wcześniej ;-). I tu właśnie pomocna może być jednak metoda...

A tu nasz zajączek-króliczek handmade w wersji sauté i w makijażu: 

Zając / królik uszyty ze skarpetki wypełnionej watą_Malwina Kałużyńska


1. Wybór tematu


    W metodzie projektu generalnie zaczynamy od tematu. Lista tematów jest właściwie niewyczerpana, bo niemal wszystko może stanowić trzon dziecięcych dociekań, wiadomo. Nasza pierwsza metoda projektu była związana z czwartym tygodniem domowego projektu „Na wiosennej łące”, którego tematem przewodnim są zające i króliki (ZAJRZYJ TUTAJ) i przypadała na okres Świąt Wielkanocnych (przed nimi i po nich). W tym czasie, nie do końca wiadomo dlaczego, dużą popularnością cieszy się tzw. „wielkanocny zajączek” (ang. Easter Bunny), będący akurat sztucznym tworem i napawający mnie niepokojem (stoi na dwóch łapkach, a w dwóch pozostałych trzyma jajka, ma oczy z przodu i dziwnie się uśmiecha). Wiosną można jednak spotkać prawdziwe zające szaraki i dzikie króliki (przodków królików hodowlanych, domowych) i na szczęście to one zainteresowały dzieci (nie spotkały ich co prawda, ale zetknęły się z nimi m.in. w książkach). To właśnie dziecięca ciekawość jest punktem wyjścia do metody projektu. Jeśli chcą się czegoś dowiedzieć, zadają miliony pytań oscylujących wokół: „Dlaczego?”, „Po co?” i „Jak?”. Nie trzeba się wtedy frustrować albo wyręczać gotową odpowiedzią - można za tą naturalną ciekawością podążyć i dla odmiany odpowiedzieć: „O, to ciekawe pytanie! Nie wiem, choć sprawdzimy” (pokazujemy tym samym, że nie wiedzieć jest rzeczą ludzką). No chyba, że nie uważamy, że coś może być ciekawe, to lepiej nie ściemniać ;-).

 


2. Pytania i hipotezy


   W tym miejscu pojawia się tzw. siatka pytań. Taka wizualizacja tego, co już wiemy na dany temat i co nas jeszcze frapuje (czego chcemy się dowiedzieć?). Troszeczkę przypomina ona tzw. mapę myśli. Siatka pytań powinna przytaczać wypowiedzi dzieci (one mówią, my zapisujemy). Na czas trwania projektu możemy powiesić ją w widocznym miejscu jak mapę prowadzącą do skarbu – wiedzy :-) (chyba, że ktoś robi tzw. research pod zakup zwierzątka, to wtedy skarbem, o który będziemy się troszczyć, będzie sam królik). Przyznam, że tym razem trochę sugerowałam pytania, żeby poszerzyć perspektywę. Niektóre tropy okazały się dla Córeczki interesujące, inne w ogóle nie, więc te drugie zostawiliśmy w spokoju.

  Gdy już sformułujemy pytania, możemy od razu spróbować odpowiedzieć na część z nich stawiając hipotezy badawcze, czyli przypuszczenia, np. że królik i zając to jedno i to samo albo że królik to młodszy brat zająca. To nasza droga do skarbu. Staramy się nie poprawiać dziecka, nie biegać z czerwonym długopisem i nie zaśmiewać do rozpuku (np. gdy słyszymy, że zając jest prawie tak duży jak słoń), ale z pełną powagą zapisujemy te przypuszczenia z myślą, że niedługo dowiemy się czy mieliśmy rację. Bo tak to już jest, że czasami mamy, a czasami nie.

   A to nasze "siatki", tudzież mapy. Brązowy kolor to początkowe stwierdzenia, pytania i hipotezy, a zielony to efekty naszych poszukiwań, czyli zdobyta wiedza po skończonym projekcie. Dzięki temu, że wszystko jest zapisane, możemy do tego wracać, gdy najdzie nas taka ochota i sprawdzać naszą pamięć.

 

Relacja z domowej metody projektu_Króliki i zające na wiosennej łące_Bocianie Gniazdo Blog_Malwina Kałużyńska Relacja z domowej metody projektu_Króliki i zające na wiosennej łące_Bocianie Gniazdo Blog_Malwina Kałużyńska

 


3. Gromadzenie źródeł wiedzy


   Skoro już mamy pytania i hipotezy, możemy zastanowić się, gdzie i u kogo szukać odpowiedzi (czyli zaplanować poszukiwania). Tu pomocne mogą być różne książki (od bajek, po encyklopedie), filmy (np. przyrodnicze*) czy zasoby internetu (z którego też musimy się kiedyś nauczyć z rozwagą korzystać). My zgromadziliśmy kilka książek popularnonaukowych i atlasów, ale także książki, których głównym bądź pobocznym bohaterem są króliki bądź zające**. Towarzyszył nam pluszowy bohater jednej z książek – Piotruś Królik. Mamy również dużego i małego pluszowego zająca, które pomimo iż nie brązowe, przypominają nam trochę postaci z "Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham". My też bardzo lubimy się przytulać :-).

   Niestety nie znamy nikogo, kto hoduje prawdziwe króliki ani nawet pracuje ze zwierzętami, trudno nam zatem spotkać eksperta. Gdybyśmy jednak takiego znaleźli, moglibyśmy zadać mu nasze pytania.

  Dodam, że w rzetelnie przeprowadzonej metodzie projektu dzieci same planują kolejne działania, które pomogą im przybliżyć się do wiedzy i zrozumienia oraz dokonują bieżącej autorefleksji. W naszej pilotażowej wersji ten aspekt był nieco okrojony, ale gdy zapytałam Iskierki czy ma pomysł jak możemy się dowiedzieć jak to jest z tymi zającami, zaproponowała wycieczkę do lasu i zoo. Myślę sobie, że jeśli nie ma takiej możliwości, można też pójść do weterynarza czy sklepu zoologicznego.

  Gdy już dowiemy się nowych rzeczy, możemy zweryfikować hipotezy i uzupełnić siatkę pytań. Ciekawe jest, że niektóre przypuszczenia okazały się słuszne (np. że króliki można spotkać w Polsce), a inne nie (np. zające potrafią pływać).

     

 Relacja z domowej metody projektu_Króliki i zające na wiosennej łące_Bocianie Gniazdo Blog_Malwina Kałużyńska Relacja z domowej metody projektu_Króliki i zające na wiosennej łące_Bocianie Gniazdo Blog_Malwina Kałużyńska Relacja z domowej metody projektu_Króliki i zające na wiosennej łące_Bocianie Gniazdo Blog_Malwina Kałużyńska

 


4.  Różne zabawy


    Aby urozmaicić sobie naukę i spędzić miło czas, organizujemy zabawy związane z tematem. To jest czas, żeby np. poskakać do muzyki jak zające, zbudować norki/ niecki z poduszek, krzeseł i kocy i zakopać się w nich, pośpiewać piosenki o zającach (chociażby: „Było morze, w morzu kołek...”), pobawić się kartami trójdzielnymi czy tangramową układanką (materiałów szukaj tutaj) oraz zrobić prace plastyczne (np. pomalować szablon zająca przy użyciu waty zaczepionej na klamerce czy wykonać razem wspomnianego już królika za skarpetki). Przy okazji wyścigów do drzwi dzieci poznały bajkę o żółwiu i zającu, a bez okazji zwrot: „zajęcze serce”. Pisaliśmy palcem po piasku litery "Z" jak zając i "K" jak królik, a potem całe wyrazy łącząc kropki, utrwalaliśmy liczby porządkowe (pierwszy, drugi, trzeci...), co tam nam przyszło akurat do głowy, ale w swoim projekcie każdy może bawić się w to, co lubi. To wszystko działo się przez kilka dni, o różnych porach dnia. Moje propozycje nie zawsze były przyjmowane z takim samym entuzjazmem, bo jeśli dzieci wyczuwają, że chcę im "sprzedać" (żeby nie powiedzieć „wcisnąć”) coś edukacyjnego w konkurencji do swobodnej zabawy domkiem czy garażem, niekoniecznie mają ochotę za tym pójść. W tej metodzie (jak i w ogóle na co dzień) lepiej jest jednak iść za dzieckiem, niż ciągnąć je za sobą... Także bez presji (ja trochę miałam, ale to dlatego, że starałam się zrobić w miarę sensowne zdjęcia), pamiętając, że to właściwie jest ich projekt, nie mój.

   Przy innym temacie (gdzie interesujący nas obiekt byłby dla nas bardziej "namacalny") można by także zrobić szereg zabaw badawczych, polegających np. na mierzeniu, ważeniu czy obserwacji przez lupę. Może następnym razem :-).

 

Relacja z domowej metody projektu_Króliki i zające na wiosennej łące_Bocianie Gniazdo Blog_Malwina Kałużyńska

 


5. Podsumowanie


  Na koniec pora na podsumowanie naszej pracy. To czas na to, by opowiedzieć tacie/ babci/ dzieciom na placu zabaw/ pani w przedszkolu/ panu w windzie o tym, czego się nauczyliśmy (bo nie oszukujmy się, my też), zaśpiewać dla nich piosenki (nigdy nie śpiewałaś/eś w windzie?), zaprosić do wspólnej zabawy (niekoniecznie od razu obcych ludzi do domu), pokazać swoje małe dzieła, a nawet zrobić mini wystawę. To czas, żeby poczuć dumę z własnej wytrwałości, dociekliwości i z efektów pracy. Udało się zdobyć skarb! Pierwsze zające za płoty ;-).

 

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

* Polecane filmy:

The Burrowers: Animals Underground - Baby Rabbits (Wildlife Documentary), który pozwala nam zajrzeć pod ziemię, wgłąb króliczej (i nie tylko) jamy;

Hares Play Hard To Get (National Geographic Wild), na którym możemy podejrzeć zające w działaniu.

 

** Wybrane książki z naszej biblioteczki, których bohaterem jest królik:

• „Piotruś Królik” Beatrix Potter (klasyka literatury angielskiej, u nas w kilku wersjach, bo mamy z Mężem sentyment);

• „Aksamitny królik” Margery Williams (jeszcze nie czytaliśmy, ale jest na naszej liście);

• „Wodnikowe wzgórze” Richarda Adamsa (zdecydowanie dla starszych, Mąż sobie chwali),

• „Kubuś Puchatek” Alana Aleksandra Milne (postać królika w tej książce jest akurat najmniej lubiana przeze mnie, ale jest);

• „A królik słuchał” Cori Doerrfeld (perełka, polecam każdemu! kiedyś napiszę dlaczego);

• „Pora spać, króliczku” Gaby Hansen (mamy w oryginale i lubię ją na tyle, że o niej też jeszcze napiszę);

• „Śpij, Króliczku”, „Nie płacz, Króliczku” i „Do kąpieli, Króliczku” Muhle Jorg (mamy dwie pierwsze; są ciekawe, bo interaktywne, dają poczucie sprawczości, zmieniam jednak niektóre wyrażenia w trakcie czytania);

O zającach jest z kolei „Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham” Sam McBratney (u nas akurat w wersji angielskich opowiastek na cztery pory roku).

Edit. gry z zajęczakami:

• „Little Collect. Królicze wyścigi" wyd. Djeco (planszowa);

• „Little Association, Królik w ogrodzie" wyd. Djeco (logiczna);

• „Hop do norki" wyd. Smart Games (logiczna);

• „Lotti Karotti" wyd. Ravensburger (zręcznościowa);

• „Balansujące króliczki" wyd. BS Toys (drewniana gra zręcznościowa);

• „Królik w ogrodzie" wyd. Alexander (planszowa).

 

 

Jestem ciekawa co Wy znacie/ macie i polecacie? :-)

 

© „Bocianie Gniazdo. Relacja i edukacja”

 

 

 

 

 

 

pedagog Malwina Kałużyńska bocianie gniazdo relacja i edukacja blog

OCIANIE

   NIAZDO

    relacja i edukacja

Malwina Kałużyńska pedagog bocianie gniazdo relacja i edukacja blog
Malwina Kałużyńska pedagog bocianie gniazdo relacja i edukacja blog

© 2022-2024 Malwina Kałużyńska

Malwina Kałużyńska bocianie gniazdo relacja i edukacja

Tylko Miłość jest ważna, reszta to kartki z kalendarza.

Spotkajmy się też tam:

Malwina Kałużyńska pedagog bocianie gniazdo relacja i edukacja blog